sobota, 10 sierpnia 2013

Początek.

"Każdy ma do czegoś talent, każdy z Was ma w sobie coś fajnego i warto wyznaczyć sobie cel w
życiu, takie marzenia... Marzyć trzeba i do tego celu powolutku stąpać."



      Słowa Mirosława Hermaszewskiego, pierwszego i jedynego w dotychczasowej historii Polaka, który odbył lot w kosmos idealnie nadają się na wstęp do bloga poświęconego mojej pasji, czyli kolekcjonowaniu autografów. Obydwoje marzyliśmy o „gwiazdach” i nasze marzenia się spełniły :) Nazywam się Damian, pochodzę z Bytomia (najmilszego miasta w Polsce) i od kiedy pamiętam, marzyłem o spotkaniach z ludźmi znanymi - których lubię i cenię - a oglądać i podziwiać mogę jedynie w telewizji. Marzyłem, żeby takiego człowieka spotkać, zrobić z nim zdjęcie i wreszcie otrzymać autograf. Nie wiedziałem jednak jak się za to zabrać. Chodziłem na koncerty, występy, ale jakoś nigdy nie udawało mi się zbliżyć do artysty na tyle blisko, aby zdobyć autograf.
     Jak to zwykle bywa przypadek sprawił, że zdobyłem pierwszy autograf. Było to pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy do mojego liceum przyjechał na spotkanie z maturzystami Janusz Korwin-Mikke. Byłem wtedy w pierwszej, może drugiej klasie, więc nas to spotkanie nie obejmowało. Chcąc jednak uniknąć lekcji matematyki postanowiliśmy namówić panią profesor na spotkanie z politykiem, które odbywało się w sali gimnastycznej. Po wysłuchaniu naszych argumentów, ku naszemu zaskoczeniu nauczycielka zgodziła się... Możliwe, że na tą decyzję wpływ miał fakt, iż polityk z wykształcenia jest matematykiem. Janusz Korwin-Mikke prowadził ożywioną rozmowę z młodzieżą i odpowiadał na wszystkie pytania. Po zakończonej rozmowie, kiedy wszyscy zaczęli opuszczać salę zauważyłem grupkę ludzi stojących w przedsionku... oblegali oni Janusza Korwina-Mikke. Wśród stojących zauważyłem swoją koleżankę, od niej dostałem kartkę i też ustawiłem się w kolejce. W ten oto sposób zdobyłem pierwszy autograf. Niestety nie miałem ze sobą aparatu fotograficznego, a w tamtych czasach telefony nie służyły do robienia zdjęć, ale na sali był fotoreporter, który „pstryknął” fotkę akurat wtedy, kiedy polityk składał mi swój podpis. Być może ukazało się w jakiejś miejscowej gazecie?


     Po tym zdarzeniu „lawina ruszyła” i były kolejne autografy, aż zebrała się całkiem spora kolekcja, którą dzięki temu blogowi chciałbym zaprezentować. Z marzenia małego chłopca o autografach powstała pasja która trwa do dziś. Cały czas w mojej kolekcji pojawiają się nowe autografy i zdjęcia, bo cały czas są ludzie których podziwiam i chciałbym jeszcze spotkać lub napisać list. Teraz to już nie jest marzenie - to hobby i rzeczywistość - a marzeniem jest wyjazd do Los Angeles i spotkanie z gwiazdami Hollywood. Póki co do gwiazd zagranicznych wysyłam listy z prośbą o autograf o czym również chciałbym informować na tym blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz